Jesień to dla mnie zawsze nowy początek, a nie koniec wakacji, w związku z tym postanowiłam trochę odkurzyć bloga, no i pokazać kilka ostatnio ukończonych projektów...
Od czerwca nie zrobiłam żadnych nowych zdjęć, a swetry były w tak intensywnym użytkowaniu przez całe lato, że bałam się, że zdążą się zmechacić, zanim doczekają się sesji zdjęciowej. Ale udało się, ja, mój fotograf, swetry i pogoda pozwalająca je nosić znaleźliśmy się w końcu w tej samej czasoprzestrzeni. Na razie jeden doczekał się sesji, reszta czeka w kolejce.
Mój Stormwind kolorystycznie przypomina raczej lawinę błotną, ale w żadnym wypadku mi to nie przeszkadza, ma w sobie w końcu wiele z mojej ulubionej "zgniłej" zieleni...
Kolor zresztą zmienia się w zależności od oświetlenia, raz jest brązowy i słoneczny, innym razem ziemisty i zimny, jak to u Julii.
Kończyłam go w czerwcu, jeszcze przed wakacjami, ale wtedy nie udało mi się urządzić mu sesji fotograficznej. Za to w czasie wakacji wzbogaciłam się w ciekawe ciuchy, do których wydaje się nieźle pasować :) Równie dobrze wygląda do spodni, wychodzi na to, że muszę przeprosić się z oversizami :)
Wybrałam do niego niebieskie guziki, kawałek czystego niebieskiego nieba w błocie :)
Dane techniczne: